facebook google twitter tumblr instagram linkedin
  • Start
  • Kategorie
    • Lifestyle
    • Fashion Diary
    • Beauty & Care
    • Podróże
    • Poradniki
    • Event
  • Serie
    • Basic
    • Long Hair Don't Care
  • Mapa podróży
  • O mnie
  • Kontakt

TEST

Moja codzienna wieczorna rutyna od dawna wygląda tak samo: demakijaż oczu i twarzy płynem micelarnym, następnie oczyszczenie twarzy żelem, kilka psiknięć tonikiem, a na koniec nałożenie nawilżającego kremu. 2-3 razy w tygodniu peeling, pomiędzy jakaś maseczka... Na dłuższą metę to naprawdę męczące. Dlaczego nie można zastąpić chociaż kilku kosmetyków jednym? Odpowiedź przyszła szybciej niż myślałam!



Dzięki sklepowi internetowemu KOA House Of Nature odkryłam polską firmę z kosmetykami naturalnymi Nova Kosmetyki. Może na początek przybliżę Wam nieco ten nowootwarty sklep? KOA to miejsce w sieci, gdzie znajdziecie kosmetyki pielęgnacyjne wyłącznie polskich producentów. Są to również produkty naturalne, bez zawartości olejów mineralnych, parabenów i silikonów, a także przeznaczone dla wegetarian i wegan. Opakowania, w które zapakowane są kosmetyki są biodegradowalne, a ich zawartość ekologiczna. Asortyment stale się powiększa, jednak nawet w tej chwili wiele kobiet w każdym wieku znajdzie coś dla siebie - od młodych, aż po dojrzałe i wymagające skóry :)

Nova Kosmetyki spełnia wszystkie warunki, aby znaleźć się w sklepie KOA - jest rodzimą firmą pełną natury. Seria GoCranberry, czyli Żurawinowa, to potężna rodzina obejmująca pielęgnację całego ciała. Postanowiłam coś zmienić w swojej wieczornej rutynie, więc w moje ręce trafił 'Micelarny żel do mycia twarzy i demakijażu'. Z początku byłam nastawiona do niego bardzo sceptycznie, w końcu jak jeden produkt może zastąpić mi płyn micelarny, żel oraz tonik? Pierwsze użycie zmieniło moje myślenie o 180 stopni, a każde kolejne użycie stawało się coraz to większą przyjemnością! Pół pompki nakładam na wacik i myję jedno oko, drugie pół na drugie oko, a całą twarz myję zgodnie z zalecanym sposobem użycia - nakładam na dłonie, myję i spłukuję wodą. Przez pierwsze kilka dni nie wierzyłam i przecierałam twarz wacikiem z wodą lub tonikiem, jednak pozostawał on czysty! Odkryłam coś naprawdę wspaniałego!

Żel zamknięty jest w opakowaniu o pojemności 150 ml z pompką, którą można zablokować jednym ruchem. Jego konsystencja jest dość wodnista, jednak nadal przypomina żel. Zapach bardzo przyjemny, jak sama seria wskazuje - żurawinowy. Nie jest nachalny, a wręcz przeciwnie - naturalny, lekki, nie utrzymuje się na skórze, co mnie bardzo cieszy. Przyjemna szata graficzna opakowania nawiązuje do natury, a na etykiecie zawarte są wszystkie najważniejsze informacje, takie jak: sposób użycia, możliwość stosowania przez wegan, wskazanie że produkt jest hipoalergiczny oraz nie posiada w składzie substancji komedogennych oraz data ważności, która wynosi 3 miesiące :)

Tak jak wcześniej wspomniałam - za każdym razem żel świetnie radził sobie z demakijażem i oczyszczeniem mojej skóry, w tym także z mocnymi cieniami, pomadami do brwi, matowymi pomadkami, wodoodpornym podkładem i tuszem. Co mnie bardzo zdziwiło - nawet po dostaniu się do oczu nic mnie nie szczypało ani nie piekło! Jestem niesamowicie zadowolona z tej cechy produktu! Kolejną cechą która mnie także pozytywnie zaskoczyła jest to, że żel nie pozostawia żadnej lepkiej ani tłustej warstwy, skóra nie jest ściągnięta i zwyczajnie nie czuję potrzeby użycia toniku. Skóra jest przyjemna w dotyku, elastyczna, miękka i nawilżona. Z racji tego, że w składzie nie występuje SLS oraz mydła nie pojawiły się podrażnienia ani zaczerwienienia, tym bardziej nasze pory nie zostają zapchane. Nie zauważyłam, aby moja twarz się po nim świeciła.

Jedynym minusem może być zbyt mała wydajność, jednak patrząc na datę ważności po otwarciu, myślę, że właśnie na tyle starczy mi produkt, przy takim używaniu jak teraz.

Jego cena to 18,50 zł za 150 ml, jednak jest ona jak najbardziej adekwatna do jakości tego polskiego produktu. Skład jest bardzo przyjemny i myślę, że ten żel znajdzie wielu ulubieńców! Dostaniecie go na stronie KOA tutaj :)

 Czy ten produkt zagości na stałe w mojej pielęgnacji? Mogę śmiało powiedzieć, że dzięki niemu ograniczyłam ilość używanych produktów oraz swój czas przeznaczany wieczorem na oczyszczanie! Jest to równoznaczne z tym, że będę sięgać po niego częściej, jak i chętnie skuszę się na pozostałe produkty z wielkiej żurawinowej rodziny!

11:58 16 komentarze

Czy słynne niebieskie tabletki Hairvity naprawdę działają? Czy to może chwyt marketingowy, namówienie blogerek do pisania jednej, pozytywnej opinii? Zapraszam na moje podsumowanie miesiąca z suplementem diety Hairvity!

Jak wiecie, rozpoczęłam kurację 1 listopada i od tego dnia przyjmowałam codziennie rano i wieczorem po jednej tabletce. Opakowanie skończyło się z dniem 30 listopada, niestety z powodu choroby, gorączki i innych złych przypadków nie byłam w stanie zrobić dla Was tego podsumowania  1 grudnia. Wraz z pierwszym dniem kuracji umieściłam na blogu wpis informujący o tym, zawarłam w nim moje oczekiwania, aktualny stan włosów oraz ich zdjęcia. Wpis znajduje się tutaj :)

Przez cały czas zażywania tabletek znalazłam ich tylko jedną wadę i od nich zacznę. Po pierwsze mają nieprzyjemny, dość drożdżowy zapach. Drugą wadą, którą zauważyłam także u innych - zwykle po tabletce odbija nam się i zapach ponownie uderza nas. Na tym kończą się wady :)

Czego oczekiwałam od Hairvity? Tak jak pisałam 1 listopada: przede wszystkim, tego, aby nie pogorszyły aktualnego stanu; polepszonej elastyczności, odbudowy, odżywienia.

Co zyskałam dzięki miesięcznej kuracji z Hairvity?
O wiele mniej włosów na szczotce! Moje osłabione po lecie włosy były dość łamliwe, z czym wiązało się ich kruszenie. Nie miałam problemu z wypadaniem włosów u nasady. Już po 2 tygodniach kuracji zauważyłam znaczną poprawę ich kondycji, stały się bardziej elastyczne i mięsiste. Nie zauważyłam zmiany pod względem rozdwajania się końcówek, niestety trudno to określić w swetrowym sezonie. Zdecydowanym jednak plusem było pojawienie się baby hair, najbardziej widocznych na linii czoła oraz optyczne zagęszczenie i odżywienie moich włosów. Jednocześnie stały się one bardziej podatne na układanie, już nie są to proste strąki opadające na plecy, a miękka, lejąca, sypka tafla, zdecydowanie lepiej wyglądają rozpuszczone jak i związane w wysokiego kucyka.
Do pozytywów zaliczam też zdecydowaną poprawę mojej skóry, zarówno tej na twarzy jak i na głowie oraz kondycję moich paznokci. Jeśli chodzi o to pierwsze - skóra jest jędrna i elastyczna, miła w dotyku, nie czuję suchości ani ściągnięcia. Do tego jej kolor jest ujednolicony, przebarwienia zniknęły. Na czas kuracji zdjęłam hybrydy, ścięłam paznokcie na bardzo krótkie, żeby się odbudowały. Miałam problem z ich kruchością, łamliwością i powolnym wzrostem.. po dwóch tygodniach zauważyłam taki przyrost jaki mam po miesiącu, paznokcie są twarde jak diament, a jednocześnie elastyczne, jednolite, mają ładny kolor, są grubsze i odbudowane.


Skąd te wszystkie pozytywne zmiany? Czas rzucić okiem na skład!
W jednej tabletce znajdziemy cały szereg mniej i bardziej znanych nazw. Na pierwszym miejscu znajduje się kolagen. Tuż po nim znajdziemy L-Cysteine, L-Metioninę, L-Lizynę, L-Leucynę i L-Walinę. Dalej w kolejce jest siarka (blask włosów), biotyna - najczęstszy składnik suplementów odpowiadający za ogólną poprawę kondycji włosów, witaminy A, C, B2, B3, B6. Lista się na tym nie kończy, a pełną wersję znajdziecie na ich stronie www.hairvity.pl


Moja opinia jest całkowicie pozytywna - stan moich włosów nie pogorszył się, a stały się one elastyczne i miękkie. Do tego zyskała też moja skóra oraz paznokcie! Miesięczna kuracja była dla mnie idealna, drobna odbudowa i przygotowanie włosów na niższe temperatury, jednak osobom o bardziej zniszczonych włosach polecałabym zakupić zestaw na 3 miesiące lub pół roku - wtedy otrzymamy optymalne efekty :) To także idealny prezent na zbliające się święta! Jeśli jeszcze nie wysłaliście listu do św. Mikołaja dopiszcie szybko Hairvity do waszej wishlisty!

Pamiętajcie, że Hairvity ma swój fanpage Hairvity - włosy pełne witamin oraz Instagrama Hairvity Official! Nie zapomnijcie wrzucić swojego zdjęcia z oznaczeniem ich profilu oraz otagowania #hairvity!



Zapraszam też na poprzedni post, gdzie możecie zobaczyć zdjęcia przed rozpoczęciem kuracji! KLIK

PAMIĘTAJ O MOICH SOCIAL MEDIACH!
Zaobserwuj instagrama @miller.emilia oraz polub mój fanpage Miller Emilia Blog
Nie zapomnij skomentować i zaobserwować bloga oraz zapisać się do newslettera, aby być na bieżąco!


17:29 27 komentarze
Nowsze posty
Starsze posty

O mnie




Hej, jestem Emilia, mam 21 lat. Na moim blogu znajdziesz wpisy o dotyczące urody, mody, a także podróży! Mam nadzieję, że znajdziesz tu coś dla siebie i zostaniesz ze mną na dłużej xoxo .
Kontakt: miller.emilia0@gmail.com

Kategorie

RECENZJE basic event lifestyle long hair don't care moda podróże poradnik uroda

Archiwum

  • ►  2018 (15)
    • ►  czerwca (3)
    • ►  maja (3)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (4)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2017 (44)
    • ►  grudnia (1)
    • ►  listopada (5)
    • ►  października (2)
    • ►  września (4)
    • ►  sierpnia (6)
    • ►  lipca (4)
    • ►  maja (3)
    • ►  kwietnia (6)
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (4)
    • ►  stycznia (4)
  • ▼  2016 (45)
    • ▼  grudnia (2)
      • Czy jeden produkt może zastąpić płyn micelarny, że...
      • Harivity - włosy pełne witamin. Moje podsumowanie ...
    • ►  listopada (7)
    • ►  października (1)
    • ►  września (5)
    • ►  sierpnia (5)
    • ►  lipca (2)
    • ►  czerwca (5)
    • ►  maja (5)
    • ►  kwietnia (4)
    • ►  marca (4)
    • ►  lutego (2)
    • ►  stycznia (3)
  • ►  2015 (41)
    • ►  grudnia (5)
    • ►  listopada (3)
    • ►  października (5)
    • ►  września (2)
    • ►  sierpnia (5)
    • ►  lipca (3)
    • ►  czerwca (2)
    • ►  maja (5)
    • ►  kwietnia (3)
    • ►  marca (3)
    • ►  lutego (4)
    • ►  stycznia (1)
  • ►  2014 (4)
    • ►  sierpnia (3)
    • ►  lipca (1)

Popularne posty

  • Nie czekaj, ruszaj w świat! Czyli poradnik taniego podróżowania
    Nie czekaj, ruszaj w świat! Czyli poradnik taniego podróżowania
  • Festiwal Kolorów w Kielcach - czyli świat w kolorach tęczy!
    Festiwal Kolorów w Kielcach - czyli świat w kolorach tęczy!
  • Makijaż w kolorach jesieni | ZŁOTO
    Makijaż w kolorach jesieni | ZŁOTO
  • INSTA BADDIE MAKEUP TUTORIAL
    INSTA BADDIE MAKEUP TUTORIAL
  • Claresa - lakiery hybrydowe
    Claresa - lakiery hybrydowe

Facebook

Created with by ThemeXpose