facebook google twitter tumblr instagram linkedin
  • Start
  • Kategorie
    • Lifestyle
    • Fashion Diary
    • Beauty & Care
    • Podróże
    • Poradniki
    • Event
  • Serie
    • Basic
    • Long Hair Don't Care
  • Mapa podróży
  • O mnie
  • Kontakt

TEST

Hej kochani! Do dzisiejszego postu zainspirował mnie.. mój wczorajszy obiad!
Postanowiłam podzielić się z Wami przepisem na szybkie, smaczne, lekkie i bezmięsne danie. Jeśli znajdujecie się wśród osób, które nie jedzą mięsa lub chcą zwyczajnie od niego odpocząć, to zapraszam do lektury!


Do przygotowania porcji dla 4 osób potrzebujemy:
✓ 4 ziemniaki
✓ duża cukinia
✓ 2 marchewki
✓ około 800gram świeżej brukselki
✓ 6 dużych pieczarek
✓ czerwona papryka
✓ 2 średnie cebule
✓ sól, pieprz, oliwa z oliwek


Przygotowanie jest dziecinnie proste! 
1. Ziemniaki, cukinię, marchewkę i cebulę obieramy. Z pieczarek i brukselki usuwamy zewnętrzną skórkę i korzonek (pieczarki).
2. Ziemniaki i cukinię kroimy w plastry o grubości około 1 cm. Paprykę i cebulę kroimy wzdłuż, aby powstały długie paski. Brukselka powinna być w połówkach.
3. Korzystając z nożyka do obierania skórki bawimy się tak z całą marchewką :) W ten sposób powstaną nam cieniutkie, wiotkie plasterki marchewki. Jeśli jednak nie chce wam się w to bawić, można użyć tarki lub zwyczajnie pokroić marchewkę w cienkie patyczki.
4. Nastawiamy piekarnik na 180 stopni. Wszystkie warzywa umieszczamy na blaszkach z papierem do pieczenia (w moim przypadku to aż 3 blaszki)
5. Kropimy oliwą z oliwek, doprawiamy jedynie pieprzem i solą. Wstawiamy wszystko do piekarnika. Czekamy około 30 minut :)

GOTOWE, SMACZNEGO!



Myślę, że to świetny obiad zarówno dla osób nie jedzących mięsa jak i będących na diecie. Warzywa z piekarnika to odskocznia od tłustych potraw z patelni! Wolisz wersję z mięsem? Polecam kawałki piersi z indyka lub kurczaka z plastrem mozarelli również upieczone w piekarniku! Ciągle zdrowe, delikatne, smaczne i łatwe w przygotowaniu.

Ponadto jest to proste, szybkie danie, niewymagające specjalnych umiejętności kulinarnych, idealne dla każdego! :)

To tylko propozycja :) Składniki można dowolnie zmieniać dostosowując je do swoich potrzeb, jednak uważam, że pieczonej brukselki powinien każdy spróbować, nawet jeśli nie przepada za nią na codzień. Świetnie smakuje również pomidor z piekarnika, koktajlowe lub połówki doprawione solą i ziołami oraz fasolka szparagowa

Wszystkich zapraszam na mojego Instagrama (@miller.emilia) oraz na mój kanał na YT, gdzie już niebawem pojawi się kolejny filmik! Pamiętajcie, aby być na bieżąco ze wszystkimi nowymi postami  polubcie mój fanpage, zapiszcie się Newslettera oraz dodajcie mój blog do obserwowanych! :)

INSTAGRAM
FANPAGE
YOUTUBE

Wesołych Świąt, do usłyszenia wkrótce :*
14:01 7 komentarze

Pomimo tego, że wiosna coraz bliżej, w mojej szafie nadal króluje szarość, którą przełamuje pojedynczymi dodatkami i makijażem ust. Szary to dla mnie odskocznia od klasycznej czerni i bieli, gdyż znajduje się pomiędzy nimi. Jego zaletą jest to, że w zestawieniu różnych ocieni szarości cały zestaw wcale nie musi wyglądać nudno.

Długi, szary płaszcz to mój ulubieniec od zeszłej jesieni. Z początku nie byłam do niego przekonana, jednak z czasem wszystko się zmieniło i nie rozstaje się z nim do teraz. Problematyczny był dla mnie zarówno krój jak i jego długość, ale w tej chwili uważam że to jego największe zalety: mogę nosić pod nim długie swtery, które sięgają nawet do kolan, a prosty krój sprawia, że płaszcz jest ponadczasowy.

Szara marynarka z Zary to jeden z lepszych zakupów z tego sklepu. Również ma prosty krój, który idealnie sprawdza się zarówno ze spódnicą jak i wąskimi spodniami czy nawet wzorzystymi legginsami (tak jak chodziłam w Pradze :) ).
Ostatnia szarym elementem jest drapowana spódnica w odcieniu melanżowym. Szukałam takiej od dawna i w końcu trafiłam na nią w Bershce. Myślę że to także jest rzecz ponadczasowa i powinna się znaleźć w każdej garderobie.


Czarne, grube rajstopy, buty na obcasie i golf to dzisiejsze tło dla szarości i czerwonego szalu, który dodaje smaku. Cała stylizacja ponownie opiera się na codziennej klasie i elegancji. Uważam że takie zestawy pasują każdemu, są niewymagające i nie trzeba do nich wiele, aby wyglądać i czuć się świetnie!


Jedynymi dodatkami jest zegarek na czarnym, skórzanym pasku z DW oraz śliczna srebrna bransoletka z nieskończonością i serduszkami jednocześnie od Perlove. Jest to niespodzianka od firmy, która dostaliśmy podczas styczniowego Spotkania Blogerek. 
Mała, minimalistyczna biżuteria i przede wszystkim wykonana ze srebra - czego chcieć wiecej? Idealnych bransoletek i klasycznej biżuterii szukajcie na www.perlove.pl :)

Zdjęcia wykonał mój chłopak Wojtek, za co mu serdecznie dziękuję :*
Co ciekawe udało nam się zrobić te zdjęcia o wspaniałej godzinie, przed lekcjami, kiedy dzień się jeszcze nie do końca obudził, a słońce już świeciło nad nami :) w takich chwilach, kiedy idę na późniejszą godzinę do szkoły, a pogoda dopisuje, uwielbiam chodzić po mieście z kubkiem pysznej kawy na wynos z idealnie spienionym mlekiem dodatkiem cynamonu :)



Zapraszam Was na moje inne Social media oraz do zapisania się do Newslettera (w kolumnie obok, wystarczy podać adres e-mail)

INSTAGRAM
FANPAGE
YOUTUBE

Buziaczki :*
19:20 15 komentarze

Marka kosmetyczna, która ogarnęła świat zarówno kobiet jak i zakochaną w jej produktach blogosferę. Kosmetyki z ich asortymentu zostały stworzone z naturalnych, wyjątkowych składników, pochodzących z zakątków kuli ziemskiej. Gotowe produkty nie są testowane na zwierzętach, a opakowania, w których są zamknięte mogą w całości zostać poddane procesowi recyklingu.
Poznajcie The Body Shop!



Zaglądając do ich sklepu nie spodziewajcie się niskich cen. Jedyne co spotkacie to mnóstwo kolorowych buteleczek i słodkich pojemniczków, które sprawią, że dostaniecie oczopląsu, a dodatkowo wchodząc do ich stacjonarnego sklepu poczujecie piękny zapach owoców. Ale.. Czy cena idzie w parze z jakością? Czy warto inwestować w ich produkty? Przekonajcie się sami w dalszej części wpisu!

Jestem szczęśliwą posiadaczką zestawu żel do mycia + masło do ciała, który pochodzi z letniej, owocowej kolekcji. Część produktu wykorzystałam latem, a teraz, kiedy na dworze coraz częściej widać wiosnę postanowiłam do niego wrócić. To był dobry wybór, ponieważ zimą stawiam na cięższe, mocne, otulające zapachy, które przypominają nadchodzące święta, np. cynamon, wanilia, ciasteczka, a wiosną i latem sięgam po lekkie, orzeźwiające, owocowe zapachy, które pobudzają do życia :)

Papaya Bath Shower Gel
Żel do mycia Papaja
To żel do kąpieli o kuszącym zapachu papai zamknięty w buteleczce o pojemności 250 ml. Aby otworzyć pojemniczek wystarczy podnieść wieczko do góy, a przy zamykaniu mamy pewność, że się nie otworzy dzięki charakterystycznemu 'klik'.

Żel ma gęstą konsystencję, jest mocno skoncentrowany. Wystarczy niewielka ilość, aby pokryć nim całe ciało. Przy użyciu mniejszej ilości wody uzyskamy delikatnie myjącą piankę. 
Zapach egzotycznego owocu  czuć tuż po otworzeniu buteleczki. Jest on intensywny i przede wszystkim bardzo naturalny, zbliżony do prawdziwego owocu, co jest dla mnie plusem. Utrzymuje się na skórze przez około godzinę.
Dzięki zawartości gliceryny kosmetyk ten ma właściwości nawilżająco-regenerujące. Nie powoduje on więc uczucia ściągnięcia skóry, wysuszenia czy też podrażnienia. 




Papaya Body Butter
Masło do ciała Papaja
To masło do ciała, także o zapachu papai. Produkt zamknięty jest w pomarańczowym, solidnym, plastikowym i w wyjątkowo miłym w dotyku pojemniku, który mieści 200 ml. Zakręcane wieczko posiada obrazek przedstawiający owoc, jakiego zapach odkryjemy wewnątrz :)

Po otwarciu ponownie wita nas intensywny zapach prawdziwego, egzotycznego, dojrzałego owoca. Jasnopomarańczowa masa moim zdaniem przypomina prawdziwe, śmietankowe masło! Nie tylko z wyglądu, ale też z konsystencji. Kiedy zaczynamy rozprowadzać je po ciele, stała, treściwa, zimna masa pod wpływem temperatury szybko zmienia się w delikatny, lekki balsam, który z łatwością pokrywa skórę. Wracając do zapachu - kosmetyk ten także pozostawia na naszym ciele owocową woń, która unosi się przez kilka godzin.

Jeśli chodzi o działanie, to nie mam nic do zarzucenia - wręcz przeciwnie - jestem zachwycona!
Masło szybko się wchłania, nie pozostawia tłustego filmu, a do tego błyskawicznie nawilża. Już po kilku minutach skóra jest odprężona, miękka, nie czuć już niemiłego napięcia i ściągania, a dookoła unosi się letni, rześki zapach papai. Stan odżywionej skóry utrzymuje się do czasu najbliższego kontaktu z wodą.

W składzie znajduje się przede wszystkim gliceryna, ale także masło shea, masło kokosowe oraz wosk pszczeli. Myślę, że pielęgnacyjne właściwości tych składników każdy powinien już znać :)
Podsumowując: to najbardziej maślane masło do ciała jakie miałam, które zaskoczyło mnie jakością i działaniem! 

Gdybym miała podsumować oba te produkty, to śmiało mogę stwierdzić, że warto je wypróbować! Może początkowa cena nie jest zbyt kusząca, ale warto poczekać na promocję lub specjalną okazję typu '2 w cenie 3', wtedy naprawdę się opłaca :)
Myślę, że to nie moje pierwsze i nie ostatnie opakowanie produktów z tej firmy, w szczególności masła, którym jestem zachwycona - zarówno niepowtarzalną konsystencją jak i działaniem!




Znacie The Body Shop i ich produkty? Co o nich sądzicie?
A może chcecie spróbować, jednak ceny was odstraszają? 

Kochani, przypominam, że newsletter czeka na wasze e-maile :)
INSTAGRAM
FANPAGE
YOUTUBE

Buziaki! 
07:43 11 komentarze
Naturalny, farbowany, jasny, mysi, ciemny, w odcieniach złota, w chłodnej tonacji, z pasemkami, słonecznymi refleksami... taki może być tylko blond!


To kolor włosów występujący naturalnie u niewielkiej liczby osób na świecie - możemy czuć się wyjątkowi! Najczęściej spotykany jest u kobiet, rzadziej u mężczyzn, który wraz z jasnymi niebieskimi lub szarymi oczami tworzą rasę arysjką. 




W swoim niedługim życiu nie raz chciałam zmienić swój kolor włosów, na szczęście żaden fryzjer nie pozwolił mi tego zrobić. Ostatecznie kilka razy skończyłam z szamponetką na głowie, szczególnie kiedy zapragnęłam rudych włosów. Cieszę się, że zostałam przy swoim naturalnym kolorze, że zmądrzałam i doceniłam swoje geny oraz niepowtarzalność tego odcienia. Naturalne blondynki mogą cieszyć się niejednolitym kolorem włosów, który często tuż przy skórze głowy i w okolicy karku jest ciemniejszy, a końcówki bywają nawet o 2-3 tony jaśniejsze! Tak jest i u mnie! Latem jaśnieją mi całe włosy, czasem są nie do poznania, bo wyglądam jakbym rozjaśniała :D Osobiście trudno mi zrozumieć osoby, które jednak decydują się na zmianę swojego blondu na ciemny - szansa na powrót do naturalnego koloru jest niewielka i zapewne zdajecie sobie sprawę jak długa droga będzie przed wami - czas, pieniądze, zniszczone włosy.. (No dobra, jestem w stanie zrozumieć tylko wtedy kiedy ktoś wygląda zdecydowanie lepiej w ciemniejszych włosach - a to nie zdarza się zbyt często)


Teraz, kiedy już oswoiłam się z tym kolorem postanowiłam wydobyć z niego piękno.  Nauczyłam się prawidłowo o nie dbać i pielęgnować, aby stały się moim atutem i cechą rozpoznawczą w tłumie. Blond włosy są zazwyczaj zdecydowanie bardziej delikatne i podatne na uszkodzenia mechaniczne i chemiczne niż włosy ciemne. Z tego powodu wymagają one większej uwagi i pielęgnacji. Poza ogólną, podstawową pielęgnacją, o której powiem w najbliższych postach, skupiam się także na pielęgnacji koloru, wydobycia z nich piękna i osiągnięcia wymarzonego odcienia. 


Z pomocą przychodzą kosmetyki przeznaczone do jasnych włosów. Wybierając takie produkty należy zwrócić uwagę na ich przewidywane działanie, bo nie każdy daje ten sam efekt. Wśród kosmetyków największą popularnością cieszą się te, które rozjaśniają włosy, pozostawiają złote refleksy, a teraz także te, które wypłukują z naszych pasm żółty odcień. Osobiście stosowałam każde z nich, w zależności od posiadanego 'problemu'.
Warto postawić też na wszelkiego rodzaju maseczki i odżywki, najlepiej stosować je z taką samą częstotliwością co mycie włosów. Jeśli wasze włosy są jednak zbyt cienkie i nadmiar kosmetyku tylko je obciąża, wtedy wystarczy raz w tygodniu poświęcić godzinkę na intensywną pielęgnację i regenrację :) Zrezygnowałam z suszarki, mocnych upięć oraz z lokówek, prostownicy i karbownicy, a także z używania kosmetyków utrwalających i kąpieli słonecznych.
Uwielbiam lśniącą taflę, dlatego też po każdym myciu włosów nakładam niewielką ilość olejku, który dodatkowo chroni moje włosy przed promieniowaniem UV oraz uszkodzeniami. Ponadto, aby zachować kolor, błysk i witalność można sięgnąć także po produkty naturalne! Nie musimy szukać ich daleko, zwykle mamy je pod ręką. Rumiankowe płukanki, sok z cytryny i nasz przyjaciel - Słońce - to najłatwiejsze sposoby, aby naturalnie rozjaśnić włosy i dodać im złocistych refleksów, oliwa z oliwek z jajkiem dzięki zawartości aminokwasów zregeneruje nam końcówki i sprawi, że włosy będą lśniące - warto ten zabieg wykonać przynajmniej raz w tygodniu.


Mogę śmiało stwierdzić, że jestem zakochana w blondzie, zarówno w swoim jak i u innych! Uważam, że ten kolor włosów należy szczególnie pielęgnować, ale też niewiele potrzeba, aby stał się on naszym atutem! Blond jest piękny sam w sobie!

.. and rember - blonde do it better! :)



Tym postem rozpoczęłam nową serię 'Long hair (don't) care'. Jeśli czekasz na więcej ZAOBSERWUJ lub zapisz się do NEWSLETTERA już teraz, aby nie przegapić żadnych nowości! W najbliższym czasie pojawi się moja podstawowa pielęgnacja, recenzje, recenzje porównawcze, porady oraz inspiracje i tutoriale :)

INSTAGRAM
FANPAGE
YOUTUBE
 Buźka :*
18:00 16 komentarze
Nowsze posty
Starsze posty

O mnie




Hej, jestem Emilia, mam 21 lat. Na moim blogu znajdziesz wpisy o dotyczące urody, mody, a także podróży! Mam nadzieję, że znajdziesz tu coś dla siebie i zostaniesz ze mną na dłużej xoxo .
Kontakt: miller.emilia0@gmail.com

Kategorie

RECENZJE basic event lifestyle long hair don't care moda podróże poradnik uroda

Archiwum

  • ►  2018 (15)
    • ►  czerwca (3)
    • ►  maja (3)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (4)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2017 (44)
    • ►  grudnia (1)
    • ►  listopada (5)
    • ►  października (2)
    • ►  września (4)
    • ►  sierpnia (6)
    • ►  lipca (4)
    • ►  maja (3)
    • ►  kwietnia (6)
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (4)
    • ►  stycznia (4)
  • ▼  2016 (45)
    • ►  grudnia (2)
    • ►  listopada (7)
    • ►  października (1)
    • ►  września (5)
    • ►  sierpnia (5)
    • ►  lipca (2)
    • ►  czerwca (5)
    • ►  maja (5)
    • ►  kwietnia (4)
    • ▼  marca (4)
      • BAKED VEGETABLES
      • Gray coat & morning coffee
      • The Body Shop - Papaya Shower Gel & Body Butter
      • Blonde do it better
    • ►  lutego (2)
    • ►  stycznia (3)
  • ►  2015 (41)
    • ►  grudnia (5)
    • ►  listopada (3)
    • ►  października (5)
    • ►  września (2)
    • ►  sierpnia (5)
    • ►  lipca (3)
    • ►  czerwca (2)
    • ►  maja (5)
    • ►  kwietnia (3)
    • ►  marca (3)
    • ►  lutego (4)
    • ►  stycznia (1)
  • ►  2014 (4)
    • ►  sierpnia (3)
    • ►  lipca (1)

Popularne posty

  • Nie czekaj, ruszaj w świat! Czyli poradnik taniego podróżowania
    Nie czekaj, ruszaj w świat! Czyli poradnik taniego podróżowania
  • Festiwal Kolorów w Kielcach - czyli świat w kolorach tęczy!
    Festiwal Kolorów w Kielcach - czyli świat w kolorach tęczy!
  • Makijaż w kolorach jesieni | ZŁOTO
    Makijaż w kolorach jesieni | ZŁOTO
  • INSTA BADDIE MAKEUP TUTORIAL
    INSTA BADDIE MAKEUP TUTORIAL
  • Claresa - lakiery hybrydowe
    Claresa - lakiery hybrydowe

Facebook

Created with by ThemeXpose