facebook google twitter tumblr instagram linkedin
  • Start
  • Kategorie
    • Lifestyle
    • Fashion Diary
    • Beauty & Care
    • Podróże
    • Poradniki
    • Event
  • Serie
    • Basic
    • Long Hair Don't Care
  • Mapa podróży
  • O mnie
  • Kontakt

TEST

Ciepły, a za razem mokry majowy wieczór, kubek gorącej malinowej herbaty, laptop na kolanach - zabieram się do roboty. Zaczynam myśleć jak się do wszystkiego zabrać, gdyż największym moim problemem jest czekający w kolejce post o zupełnie odmiennej i nigdy dotąd nie poruszanej tematyce, ale jeszcze nie skończony.. i obawiam się, że w najbliższym czasie nie uda mi się tego zrobić, bo wiąże się on z telefonem, który dziwnym sposobem sam się wyłączył i już nie chciał się włączyć, więc wylądował w serwisie.

Dziś dużo zdjęć, klasyczny wpis podsumowujący oraz Instagram Mix z maja.
Zapraszam do lektury :)


#CHALLENGE 30 dni bez słodyczy
Na wstępie chciałabym się pochwalić, że podołałam zadaniu, że nie poddałam się i słusznie wierzyłam w swoje możliwości. Żadne słodycze nie wylądowały w moich ustach, nawet cukier ograniczyłam. Wbrew pozorom nie było to takie łatwe, zwłaszcza, że co chwila trafiały mi się jakieś imprezy, jak nie rodzinne, to wśród znajomych. Na każdej z nich masa zachęcających wyglądem ciast, lodów i ciastek. A żeby mi kompletnie dopiec dwa razy piekłam ciasto z rabarbarem. Niesamowity ból, kiedy widzisz jak ciasto znika z blaszki, a wszyscy dookoła Cię zachwalają za ten smak. Jednak ani razu nie straciłam wiary w siebie, poczułam przypływ pozytywnej energii, która nie pozwalała mi przerwać wyzwania, a dodatkowo miałam osoby, które mnie wspierały. Sprawdziłam tylko swoją silną wolę i czuję się dumna, że potrafię sobie stanowczo powiedzieć NIE. I nie zamierzam przestać, kiedy kalendarz pokaże 1 czerwca. Postanowiłam sobie, że ograniczę słodkości do minimum :)

Czym zastąpiłam słodycze? 
Przede wszystkim dobrymi myślami. Sprawdziłam nie tylko swoją silną wolę, ale także zaoszczędziłam trochę pieniędzy. 'Oczyściłam' swój organizm, zaczęłam się lepiej odżywiać i podwójnie zwracać uwagę na to co jem oraz poprawił się stan mojej skóry, a także włosów (nie używam odżywki już od 3 tygodni, a moje włosy są w nienaruszonym stanie!)

Na moich śniadaniowych kanapkach zagościło więcej warzyw, w końcu jest ich pod dostatkiem! Jadłam je zamiennie z owsianką w różnych postaciach oraz z deserami jogurtowymi (jogurt, owoce, bakalie)


Warto brać udział w konkursach!
Wygrałam! Pierwszy raz w życiu wygrałam nagrodę rzeczową. Na początku maja były to tatuaże ze sklepu internetowego Statment. Cóż za trudność opublikować zdjęcie konkursowe i stać się jednym z dziesięciu zwycięzców. Wyczekałam i doczekałam się wyników. Mogłam wybrać dowolny wzór i po dwudniowej próbie podjęcia decyzji zdecydowałam się na zestaw #hamsa. Tatuaże przyszły po tygodniu, jednak do tej pory leżą na półce i czekają na lato i opalone ciało.

Kolejny konkurs ogłosiła strona Kosmetykomania. Tutaj również wystarczyło opublikować zdjęcie i oznaczyć ich profil. Po tygodniu oczekiwań weszłam z samego rana na ich bloga i ujrzałam swoją nazwę profilu instagramowego i od razu napisałam do niech maila zwrotnego z adresem, jak prosili. W piątek po powrocie ze szkoły zobaczyłam przed swoim domem rozerwane pudełko.. Mój kochany listonosz postanowił przerzucić tą małą paczuszkę przez płot, a mój pies ją rozerwał i zjadł przepyszną krówkę, która była wewnątrz! Dostałam pstelowe różowe jajeczko do mycia pędzli zapakowane w słodki różowy woreczek oraz list od Kosmetykomani.

Nie zamierzam przestać brać udziału w konkursach! A nóż, może uda mi się coś jeszcze wygrać! Was też zachęcam!

NATURE'S WAYS
Maj spędziłam z telefonem w ręku, a dokładniej z włączonym aparatem. Przez pierwszą część miesiąca w obiektywie królowały kwiaty, którym nie byłam w stanie się oprzeć, w końcu cieszą one nasze oczy przez niedługi czas.




W połowie miesiąca zaliczyłam wyjazd na Mazury na komunie, wróciłam przeziębiona i nie wróciłam już do szkoły. Leniuchowanie w domu razem przez internet z moim chłopakiem, który już skończył matury, sprawiło, że wpadliśmy w szał kupowania tanich przejazdów i tym sposobem jedziemy do stolicy za grosze oraz lecimy do Rzymu na 6 dni w lipcu! Nie możemy się doczekać!


INSTAGRA MIX
INSTAGRAM @miller.emilia





 Nie sądziłam, że przygotowania podsumowania miesiąca może być takie trudne. Z jednej strony zawarłam tu sporo treści, z drugiej mam ciągle chyba zbyt wiele do powiedzenia.

Jak wyglądał wasz maj? Jakieś nowości? 
09:14 No komentarze

Wielkie palety do makijażu, niezliczona ilość pędzli i nienaganny wygląd to marzenie wielu kobiet a także coraz częściej młodych dziewczyn. Niestety, aby to osiągnąć trzeba mieć równie pokaźne zasoby pieniężne.
Swoją karierę z makijażem rozpoczęłam  w połowie pierwszej klasy gimnazjum jednak  tym celu wykorzystywałam korektor i czarną kredkę (o zgrozo!) na dolnej lini wodnej oka. W drugiej klasie doszedł krem BB, a kredkę zastąpił tusz do rzęs. Z czasem przyszedł też podkład i eyeliner. Dopiero w liceum zaczęłam sie interesować makijażem i kosmetykami na poważnie. Jednak zeszłe wakacje uznałam za odpowiednią okazję do zrezygnowania z make’upu na rzecz naturalności i zaoszczędzenia nie pieniędzy, a czasu. Ograniczyłam się do korektora i tuszu do rzęs. I jestem skłonna pochwalić się, że wszystko szło dobrze, jednak wraz z nadejściem chłodnej jesieni moja twarz potrzebowała uzupełnienia w postaci wyrównania kolorytu, za czym szło także dopełnienie makijażu oczu.

W styczniu zaczęłam się interesować na poważnie makijażem. Rozpoczęło się kompletowanie kosmetyów. Zapragnęłam paletki Naked, ale stwierdziłam, że chyba żal mi pieniędzy na pierwszy taki produkt, który bym mogła bardzo zmarnować ucząc się. Niewiele potem poznałam firmę Makeup Revolution i to od nich mam swoje pierwsze paletki. Dobrałam swój idealny podkład, zaopatrzyłam się w orgarnizery na kosmetki oraz komplet nowych kosmetyczek, ale w moim wymarzonym kuferku brakowało tylko zestawu pędzli.


Sunshade Minerals



Zamówiłam te pędzle z polecenia. Kiedy dotknęłam pędzel przeznaczony do nakładania pudru urzekło mnie włosie z jakiego zostało wykonane oraz ich prosty, naturalny wygląd. Zestaw przyszedł do mnie po kilku dniach zapakowany w lniane etui wiązane z przodu. Design pędzli bardzo nawiązuje do natury. Trzonki są wykonane są z bambusa, a ich kształt sprawia, że nie mamy problemu z trzymaniem ich w dłoni. Najwyższej jakości syntetyczne włosie jest niesamowice miękkie, delikatne, sprężyste oraz przyjemne dla skóry i nie podrażnia, a jego dotyk sprawia, że nie chcemy oderwać go od twarzy (zwłaszcza pędzla do purdu). Nie zjadają kosmetyków oraz nie ma problemu z myciem ich. Wystarczy delikatnie zwilżyć włosie wodą destylowaną przed umoczeniem go w cieniu bądź fluidze, oraz systematycznie czyścić za pomocą specjalnych płynów, ale ja używam szamponu dla dzieci BabyDream (do pędzli po kosmetykach sypkich)  oraz olejku z Ziaji do skóry atopowej (do pędzli po podkładzie, korektorze i do ust)


Pędzel 1 - to pędzel przeznaczony do nanoszenia pudru. Ma kulisty kształt i dużą średnicę. Mój faworyt! Zdobył moje serce jeszcze przed kupnem!


Pędzel 2 - skośnie ścięty do nakładania różu, rozświetlacza i bronzera. Dla mnie rozmiar idealny, powoli uczę się z nim pracować, ponieważ moim utrudnieniem jest mocna pigmentacja róży z MUR i staram się nie zrobić sobie plam


Pędzel 3 - Flat Top to pędzel o prosto ściętym włosiu, przeznaczony do podkładu, ale także do kosmetyków płynnych i pudrowych. Miałam okazję pracować z nim tylko kilka razy, ale już po pierwszym użyciu byłam zaskoczona jego działaniem - nie zostawia efektu maski na twarzy, można stopniować krycie, a dzięki sposobie aplikacji produkt utrzymuje się na twarzy o wiele, wiele dłużej! To właśnie Flat Top skusił mnie do kupienia tego większego zestawu


Pędzel 4 - koci języczek do nakładania korektora oraz cieni


Pędzel 5 - typu kulka, do cieni


Pędzel 6 - owalny pędzel do nakładania cieni na całą powiekę i blendowania


Pędzel 7 - skośnie ścięty, idealny do nakładania cieni w kącikach, jak również rozcierania


Pędzel 8 - do ust, malutki języczek, świetnie się sprawdza zamiast konturówki - głównie w tym celu mi służy


Pędzel 9 - płaski, skośnie ścięty pędzel przeznaczony do nakładania cieni na brwi, bądź też malowania cienkich kresek na powiekach. Najczęściej używany zaraz po pędzlu do pudru


Pędzel 10 - trudno mu przyznać miano pędzla. Zwyczajna szczoteczka do rozczesywania. Sprawdza się świetnie przy wyczesywaniu brwi jak i rozczesywaniu dolnych rzęs



Praca z tymi pędzlami jest niesamowicie przyjemna.  Nie sprawiają mi problemów, żaden włosek nie wypadł, mycie jest szybkie i nie potrzeba wiele by były zadbane. Włosie, jak już wspomniałam jest Jest to idealny zestaw dla osoby początkującej, która zaczęła swoją przygodę z makijażem już jakiś czas temu i zagłębia się w to dalej. Zestaw 10 pędzli kosztuje około 45 zł. Myślę, że te cudeńka posłużą mi na długo!

Drogie kobietki, na co czekacie? Nie macie jeszcze swojego zestawu, a wasze zasoby pieniężne nie pozwalają wam na wydatek 40 zł za pędzel? W takim razie ogromnie zachęcam was do spróbowania pędzli od Sunshade Minerals! Śmiało mogę je nazwać ulubieńcem maja!
Czas obalić mit, że tanie jest złe!

Używacie pędzli do makijażu? Mieliscie do czynienia z pędzlami tej firmy? Jakie są wasze ulubione pędzle?

Zachęcam do obserwacji tu i na instagramie, aby być na bieżąco :)
INSTAGRAM @miller.emilia

16:34 No komentarze


Moja sprzeczka z kolorem niebieskim, a w tym także z jeansem, spowodowana koniecznością noszenia mundurka w podstawówce trwa do dziś, jednak wraz z rozpoczęciem nauki w liceum powoli wraca on do moich łask. Drugi powód dla którego unikałam tego koloru, był fakt, że nigdy nie czułam się w nim dobrze i uważałam go za kolor idealny dla brunetek, niczym nie wyróżniającym się z tłumu. Na czas brzydkiej i ponurej pogody, moim faworytem były czarne spodnie, najlepiej z równie ciemną koszulką.Wiosną  i latem znów witałam kolorowe kwiatowe motywy i zwiewne, barwne tkaniny.
Teraz moje poglądy nieco się zmieniły. Uważam, że każdy bez wyjątku powinien mieć w swojej szafie jeans, który stał się podstawą każdej garderoby. Jest uniwersalny, kultowy i zawsze modny.


Skąd się wziął jeans?
Szukając odpowiedzi na to pytanie postanowiłam się zagłębić nieco bardziej w jego historię. Wam jednak przedstawiam wersję skróconą, wiem że nie wszyscy lubią historię, jakakolwiek by ona nie była :)
Jeansy to spodnie zaprojektowane w XIX wieku w USA przez Leviego Straussa. Zostały stworzone z myślą o farmerach, rolnikach i górnikach dzięki wysokiej wytrzymałości materiału z jakiego zostały wykonane. Do pierwotnie zaprojektowanych jeansów, które są niezmienne do dziś wykorzystano tkaninę bawełnianą typu dżins wykonaną w splocie skośnym. Posiadają one dwie kieszenie z przodu, dwie zewnętrzne z tyłu oraz jedną małą kieszonkę umieszczoną ponad przednią prawą kieszenią.
Jeden z najnowszych nabytków - mocno dziurawe boyfriendy


JEANS
Nieistotne czy ubiera go dziecko, 16-latek, osoba dorosła czy +55, tak samo jak nieistotna jest w tym wypadku płeć, kolor skóry i narodowość. Jeans stał się materiałem ponadczasowym i kultowym. Od lat sześćdziesiątych XX wieku któluje na wybiegach. Spójrzcie jaki wybór stawiają nam sklepy, nie tylko wśród modeli, ale także materiałów i kolorów. Każdy znajdzie coś dla siebie - jeśli nie klasyczne jeansowe spodnie, to koszula, buty czy plecak. Można by bez końca wymieniać części garderoby które są wykonane z tego materiału!


W moim przypadku (poza spodniami) totalnym MUST HAVE są kurtki jeansowe. O ile z dobraniem garderoby do jeansowych (i niebieskich) spodni mam problem i ograniczam się do bieli, szarości i  czerni, to kurtka nie sprawia mi takiego problemu. Pasuje do większości strojów, nie tylko casualowych, ale też sportowych i tych z nutą elegancji. Kurtka, jak i spodnie, nie odgrywa głównej roli i  stanowi nieprzytłaczający dodatek.


Na dworze jest chłodno?
Odpowiedzią jest kurtka jeansowa.


mała czarna na dziś wieczór?
Zarzuć na ramiona kurtkę jeansową.


Nie masz pomysłu co włożyć?
Myślę, że kurtka jeansowa będzie na dziś idealna!


Dla niektórych to samo może się tyczyć spodni, ja jednak ciągle szukam TYCH JEDYNYCH, tego idealnego modelu i cieszę się, że jestem już na dobrym tropie.


Nie posiadam ulubionej kurtki. To, że mam ich kilka w szafie oznacza tylko, że są one oryginalne, dostosowane na różne okazje i dopasowane do wszystkich sytuacji, zarówno tych mniej jak i bardziej wymagających. Wsród mojej kolekcji pojawiają się również koszule, które także działają w ten sam sposób co kurtka.


Podczas tych (prawie) dwóch lat spędzonych w liceum w mojej szafie zawitało więcej jeansowych rzeczy niż mogłabym się kiedykolwiek spodziewać. Wśród nich, poza kurtkami, koszulami i spodniami, znalazły się kamizelki, spódnice, torebka.

Czy znajdzie się ktoś, kto miał taki problem jak ja z tym materiałem? Nosicie jeans do wszystkiego? Macie swoje ulubione spodnie?

INSTAGRAM
21:50 No komentarze
INSTAGRAM
TUMBLR
Długi weekend majowy stał się wybawcą dla moich cieni pod oczami i ogólnego przemęczenia szkołą i nauką. Kto nie marzy o późnym wstawaniu przez całe 10 dni? Do tego pyszne śniadanko w łóżku i nic nie robienie przez resztę dnia? Wolny czas pozwolił mi zadbać o siebie, wypić kawę przed południem, a promienie słońca, które coraz częściej witały o poranku moje okno, sprawiały, że od rana towarzyszył mi uśmiech. Nie obeszło się także od porządków.




Rozpoczęłam nowy miesiąc od zmian. Jako, że wiosna zawitała już na dobre postanowiłam wszystko odświeżyć, tak jak to zwykłam robić. Ta pora roku zawsze przynosi coś nowego. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam było podcięcie włosów. Nigdy przedtem nie odważyłam się zrobić tego sama, nie licząc grzywki. I szczerze nie żałuję, czaiłam się żeby iść do fryzjera już od ferii, ale zawsze było mi nie po drodze. Stwierdziłam, że wystarczająco się zniszczyły w ciągu ostatnich 10 miesięcy (przypominam, że nie suszę-tylko sporadycznie w sytuacjach awaryjnych oraz nie używam prostownicy i lokówki) i muszę ściąć 'ogonek'.  Z drugiej strony nie zrobiłam wielkiego wyczynu, gdyż tylko minimalnie wyrównałam końcówki. Od razu poczułam różnicę w dotyku.

Złamany paznokieć skusił mnie to przycięcia jego pozostałych towarzyszy. Była to moim zdaniem jedna z trudniejszych decyzji, zwłaszcza, że osiągnęłam zamierzony cel pod względem ich długości i kształtu. Przy okazji zmyłam lakier i pokryłam je tradycyjnie dwiema warstwami odżywki z Golden Rose. Moje paznokcie tak długo nie miały odpoczynku od lakierów, że same zaczęły przybierać żółtej barwy. Może któraś z was ma sprawdzony sposób na odbarwienie?

Chcesz być piękna? Wcale nie musisz cierpieć!
Również moja twarz odpoczęła od nadmiaru kosmetyków. Ograniczyłam się jedynie do wyjść, ale nie przesadzając. Skoro już jesteśmy przy skórze moje ciało także zyskało trochę uwagi. Zachęcona pozytywnymi opiniami wypróbowałam peeling kawowy domowej roboty. Wykorzystałam w tym celu kawę z ekspresu (z tego pojemniczka, gdzie wpada zużyta), której esencję piłam chwilę przed, a drugie tyle przygotowałam dzień wcześniej, kilka łyżek soli w proporcji z kawą 1:1 i łyżkę cynamonu. Wymieszałam na sucho i będąc pod prysznicem dodałam odrobinę wody,aby konsystencja roztworu nie była za rzadka i dała się trzymać w dłoni i rozsmarowywać. Zaczęłam od szyi i schodziłam niżej skupiając się na każdej części ciała, którą aktualnie masowałam. Ani przygotowanie, ani zabieg nie trwają długo, bo około 15 minut-myślę, że chociaż tyle warto poświęcić dla takich efektów. Moja skóra, jak nigdy dotąd, nie była tak jedwabiście gładka w dotyku, niesamowicie miła i jędrna, a jednocześnie maksymalnie odświeżona, nawilżona i z delikatną brązową poświatą o zapachu kawy i cynamonu. Polecam zdecydowanie każdemu taki zabieg w domowym zaciszu. Nałożenie ulubionego balsamu o podobnych właściwościach spotęguje efekt gładkiej skóry.

30 dni bez słodyczy to moje majowe wyzwanie. Kiedyś nieszczególnie przepadałam za łakociami, jednak od kilku lat zaczęłam sięgać po nie coraz częściej. Tego rodzaju challenge sprawdza naszą silną wolę i powiem wam, że jestem z siebie zadowolona, bo z każdym dniem czuję coraz mniejszą ochotę, żeby sięgnąć po słodycze. Wierzę w siebie i wiem, że podołam zadaniu. Kto się przyłącza?




Na wiosnę mój pokój zawsze przechodzi metamorfozę. Tym razem zdecydowałam się usunąć z półek zbędne ozdoby, a na ich miejsce dać więcej roślinności. Na moim parapecie zawitały nowe kwiatki doniczkowe, a jako, że uwielbiam również te świeże staram się aby w wazonie zawsze gościły kolorowe tulipany, róże lub goździki. Zakochałam się w tych kwiatkach, przywołują miłe letnie wspomnienia i wywołują uśmiech na twarzy.



W moim pokoju przeważającym kolorem jest biel. Zdecydowałam sie na to 3 lata temu, kiedy zmieniałam pokój, dosłownie, bo mój stary przechwycił brat. Drugim kolorem jest czerwień, która stanowi uzupełnienie i nadaje moim czterem kątom modernistycznego charakteru. Jednak okres czasu jaki w nim mieszkam to dla mnie za dużo i postanowiłam dodać tu trochę dziewczęcych pasteli.

Zmieniła się również organizacja w moim pokoju.  Większość ozdób powitała pudełko. Kosmetyki w końcu mają swoje miejsce, zdjęcia ramki i tablica korkowa oraz obrazy swój punkt zaczepienia na ścianie. Porządek zapanował także wewnątrz szuflad biurka i szafie, gdzie zimowe swetry wyniosły się na wyższe półki ustępując miejsca letnim, kolorowym koszulkom. Pustki spowodowane wymianą ubrań grubych zimowych na cienkie i zwiewne uzupełniłam w ciągu minionego miesiąca.

Jak już zapewne część z was zauważyła nowy wygląd i organizacja zawitały na moim blogu. Nadal króluje tu biel i prostota oraz przejrzystość, a całość dopełniają różowe  elementy w postaci kwiatków. Na bocznym pasku pojawił się nowy widżet z moim Instagramem, na którego serdecznie was zapraszam, aby być na bieżąco. Taki styl oddaje wioseną mnie i myślę, że będziemi długo towarzyszył.





Szykują się kolejne podróże. Razem z moim chłopakiem jeszcze na początku wiosny zakupilśmy dwa tanie wyjazdy do Zakopanego po jego maturach oraz do stolicy. Wczoraj znów zakupiliśmy za śmieszną cenę przejazd do Warszawy na wakacje. Jak tak dalej pójdzie, nauczymy się rozkładu na pamięć. Aktualnie szukamy również przelotów w okazyjnych cenach tak na prawdę gdziekolwiek. Jesteśmy otwarci na każdą propozycję i nie zależy nam szczególnie na jednym miejscu.


A wy wprowadzacie jakieś zmiany na wiosnę? Jakie? 




11:07 No komentarze

Od razu nasuwa się pytanie czym jest "mango lassi". Jest to indyjski napój na bazie mango, jogurtu i wody - jednymi słowy - koktajl. Promocje i niskie ceny, a przede wszystkim coraz większa dostępność tego owocu w naszych polskich sklepach sprawiła, że mango lassi zagościło w moim domu na dobre. Najczęściej jest on orzeźwiającym dodatkiem do wiosenno-letniej kolacji, grilla lub zastępuje on moje drugie śniadanie, gdyż jest bardzo sycący! Już jedna szklanka naszego napoju, pomimo tego, że bardzo wam smakowała i chcielibyście więcej, sprawi, że już więcej w siebie nie wciśniecie :)


Do przygotowania Mango Lassi potrzebujemy:
- 1 dojrzałe mango
Dojrzałe mango ma intensywny żółto-pomarańczowy miąższ, jest słodkie i bardzo soczyste. Po czym poznamy, że jest dojrzałe? Przede wszystkim skórka naszego owocu powinna być czerwona, nie zielona (nie cała, ale w większości) Kiedy ją naciśniemy, zauważymy, że jest miękka i się odkształciła, a możliwe że nawet wyleci sok. 
- 400-500 gram schłodzonego jogurtu naturalnego
- woda
To od niej zależy konsystencja naszego koktajlu. Dodaję ją zawsze na końcu kontrolując ostateczny wygląd i smak. 
- szczypta kardamonu
Przyprawy nie są konieczne, dlatego też jeszcze nigdy się na nie nie skusiłam. Jako, że jestem zwolennikiem ostrych smaków, zamierzam także poeksperymentować z przyprawą chilli.
- opcjonalnie: cukier
Nie jest konieczny i warto przed dodaniem spróbować i ocenić, czy aby na pewno go potrzeba :)



Kiedy już mamy wszystkie składniki czas przystąpić do działania! 

KROK 1 
Myjemy mango. Kroimy go wzdłuż, po szerszych ścianach tworząc tym sposobem 3 grube plastry. Plastry z bocznych ścian nakrajamy w kostkę, dojeżdżając do skórki, następnie wywijamy i odkrajamy od skórki. Pozostałą część rownież pozbawiamy skórki i wydobywamy miąższ, ale uwaga! Po środku znajduje się duża, niejadalna pestka!



KROK 2
Wrzucamy wszystko do miski (bądź maszyny). Całość miksujemy do momentu uzyskania jednolitej masy bez włókien. Dodajemy jogurt i ponownie miksujemy bądź mieszamy.

KROK 3
Na tym etapie możemy zakończyć-otrzymaliśmy gęsty koktajl. Jednak w oryginale należy dodać wody-stopniowo, lepiej mniej niż więcej.

KROK 4
W razie potrzeby dodajemy cukier. Miksujemy jeszcze raz. Przelewamy do szklanek i dekorujemy listkiem świeżej mięty lub bazylii.

SMACZNEGO :)

Jest to jeden z moich ulubionych smaków lata. Lekki, orzeźwiający, sycący, pycha!
Zachęcam do spróbowania i eksperymentowania!



INSTAGRAM @miller.emilia
08:30 No komentarze
Nowsze posty
Starsze posty

O mnie




Hej, jestem Emilia, mam 21 lat. Na moim blogu znajdziesz wpisy o dotyczące urody, mody, a także podróży! Mam nadzieję, że znajdziesz tu coś dla siebie i zostaniesz ze mną na dłużej xoxo .
Kontakt: miller.emilia0@gmail.com

Kategorie

RECENZJE basic event lifestyle long hair don't care moda podróże poradnik uroda

Archiwum

  • ►  2018 (15)
    • ►  czerwca (3)
    • ►  maja (3)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (4)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2017 (44)
    • ►  grudnia (1)
    • ►  listopada (5)
    • ►  października (2)
    • ►  września (4)
    • ►  sierpnia (6)
    • ►  lipca (4)
    • ►  maja (3)
    • ►  kwietnia (6)
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (4)
    • ►  stycznia (4)
  • ►  2016 (45)
    • ►  grudnia (2)
    • ►  listopada (7)
    • ►  października (1)
    • ►  września (5)
    • ►  sierpnia (5)
    • ►  lipca (2)
    • ►  czerwca (5)
    • ►  maja (5)
    • ►  kwietnia (4)
    • ►  marca (4)
    • ►  lutego (2)
    • ►  stycznia (3)
  • ▼  2015 (41)
    • ►  grudnia (5)
    • ►  listopada (3)
    • ►  października (5)
    • ►  września (2)
    • ►  sierpnia (5)
    • ►  lipca (3)
    • ►  czerwca (2)
    • ▼  maja (5)
      • Was good.
      • Na każdą kieszeń - pędzle Sunshade Minerals
      • Kultowy jeans
      • #spring challenge
      • Indyjskie smaki lata w Twojej kuchni - Mango Lassi
    • ►  kwietnia (3)
    • ►  marca (3)
    • ►  lutego (4)
    • ►  stycznia (1)
  • ►  2014 (4)
    • ►  sierpnia (3)
    • ►  lipca (1)

Popularne posty

  • Nie czekaj, ruszaj w świat! Czyli poradnik taniego podróżowania
    Nie czekaj, ruszaj w świat! Czyli poradnik taniego podróżowania
  • Festiwal Kolorów w Kielcach - czyli świat w kolorach tęczy!
    Festiwal Kolorów w Kielcach - czyli świat w kolorach tęczy!
  • Makijaż w kolorach jesieni | ZŁOTO
    Makijaż w kolorach jesieni | ZŁOTO
  • INSTA BADDIE MAKEUP TUTORIAL
    INSTA BADDIE MAKEUP TUTORIAL
  • Claresa - lakiery hybrydowe
    Claresa - lakiery hybrydowe

Facebook

Created with by ThemeXpose